Mariusz Kruk pisze:
>> Napisy
>> są lepsze, ale cóż -- one znów nie nadają się do telewizji,
> Dobrze, że Skandynawowie tego nie wiedzą.
No wiesz, oglądanie telewizji nie jest obowiązkowe. Skoro nie mają
wyboru, to korzystają, podobnie jak ja korzystam czasami z burczącego
lektora.
>> a i w kinie
>> odejmują bardzo sporo z wrażeń wizualnych dla odmiany.
> "Bardzo sporo"?
> No niestety, zawsze stracisz coś nieznając (dobrze!) języka oryginału.
Na filmach z pełnym podkładem językowym nie tracę. Albo tracę oryginalny
głos aktora, a to mi mało zależy. Aktorów z cudownym głosem znam ledwie
kilku, a i to sami polscy (Stuhr, Fronczewski, Drzewicz i chyba na tyle
bez zastanawiania się wnikliwego)
>> że teraz będą filmy z wyborem ścieżki dźwiękowej i co? Jajco. Cyfrowe
>> platformy też mają różne przełączniki i co? jajco.
>> Wciąż słyszę burczącego lektora, który zagłusza wszystko i czyni film
>> zupełnie nieprzyjaznym.
> Kupuj normalne płyty, a nie kastraty z gazetek, będziesz mieć możliwość
> ustawienia fińskich napisów i niemieckiego dubbingu.
A czy ja proponuję fińskie napisy i niemiecki dubbing? Ponownie
przeinaczasz moje słowa, jak z tą niemiecką klawiaturą w Polsce. Ja chcę
sobie włączyć POLSKI dubbing.
>>> Aktor tworzy wizerunek postaci nie tylko swoim wyglądem, mi-
>>> miką czy zachowaniem, ale również *głosem*. A Ty sugerujesz,
>>> że usunięcie tego głosu i zastąpienie go innym (dubbing) jest
>>> najlepszym rozwiązaniem.
>> Oczywiście. Polski aktor też zagra. Np. osioł bez Sthura to nie to.
> Owszem. Co nie zmienia faktu, że Shrek po polsku jest innym filmem niż
> Shrek po angielsku. I w tym wypadku można sobie na to pozwolić.
A nie-Shrek z lektorem to dokładnie to samo? Też inny. Do tego dużo
gorszy, bo lektor psuje całkowicie przyjemność odbioru. Ani aktorów nie
słyszysz, ani emocji nie oddaje.
> W przypadku większości masówki to się po prostu nie opłaca.
> (ba, patrząc po wielu tłumaczeniach, w ogóle tłumaczenie na jakimkolwiek
> sensownym poziomie się nie opłaca, a ty byś jeszcze chciał wydawać na
> aktorów).
Czesi mogą? Niemcy mogą? Francuzi mogą?
>>> Mam w swojej pamięci kilka filmów oglądanych najpierw w wer-
>>> sji z lektorem lub napisami, a potem z dubbingiem i zazwyczaj
>>> po oglądnięciu wersji dubbingowanej stwierdzałem, że oryginal-
>>> ne głosy aktorów były jednak o niebo lepsze.
>> Kwestia wmówienia sobie. Znasz dany głos, potem patrzysz z podmienionym
>> i mózg zgłasza, że coś nie gra. To tak jakby twoja żona nagle zaczęła
>> mówić głosem najseksowniejszej i najwspanialszej twojej kochanki :-P.
>> Mózg zgłosi różnicę. Nie można tak porównywać przez oglądanie jedno po
>> drugim.
>
> Przede wszystkim, mózg zgłasza, że mu się coś nie podoba jak ruch ust
> nie zgadza się z dźwiękiem.
Jak jest dobrze zrobione, to się zgadza.
Zresztą z burczącym lektorem też się nie zgadza.
-- Przemysław Adam ŚmiejekReceived on Tue Jan 5 11:30:04 2010
To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.8 : Tue 05 Jan 2010 - 11:51:01 MET