Tomaszek <tomaszek1983@onet.pl> napisał(a):
Być może korzystają z Windows Server, który nie ma tego syfu lub z edycji
LTSC (też syfu nie ma) Są to oficjalne dystrybucje, więc nie trzeba z
naprawiaczami kombinować. Piszę "być może" bo nie wiem, może się ktoś
wypowie w tym temacie.
O jakim dokładnie syfie mówimy? Wydawało mi się, że chodzi o wirusy, a teraz
chyba o tzw. bloatware?
LTSC nie odnosi się do tego co jest w systemie, tylko jak często wychodzą
nowe wersje i jak długo wspierana jest dana wersja. Aby oprogramowanie było
bardziej przewidywalne, a więc łatwiejsze do zarządzania w
organizacji/firmie, stosuje się specjalne wydania, które są rzadziej
aktualizowane i dłużej wspierane. W przypadku Windows nazywa się to
Long-Term Servicing Channel, natomiast Long Term Support (LTS) w przypadku
Ubuntu, czy też Extended Support Release (ESR) w przypadku Firefoksa. W tych
specjalnych wersjach może brakować jakiejś funkcji w stosunku do wersji
zwykłej, ale nie przez wycinanie, tylko przez po prostu wolniejszy
harmonogram wydań, czyli wolniejsze dodawanie funkcji. Gdy wydawana jest
wersja o przedłużonym wsparciu, to ona w tym momencie dogania wersję zwykłą.
Innymi słowy robi dłuższe skoki, choć rzadziej.
Windows Server zawiera praktycznie wszystko to samo co zwykły Windows, plus
funkcje serwerowe. Nie jest jakoś specjalnie przycięty. Przypomina mi się,
że kiedyś były wycinane, czy też może raczej niezainstalowane domyślnie,
jakieś nieliczne pierdoły w rodzaju Windows Media Player.
Natomiast Windows Sever ma taką różnicę w stosunku do "zwykłego" Windowsa,
że można go zainstalować w okrojonych opcjach Core i Nano. Core polega na
tym, że nie ma ani paska zadań ani pulpitu. Dostajemy tylko okienko
PowerShell. Systemem zarządza się więc za pomocą komend lub zdalnie. W
przypadku Nano dostajemy system przycięty jeszcze bardziej, skrojony tylko
pod niektóre zastosowania, zarządzany zdalnie.
--
Grzegorz Niemirowski
https://www.grzegorz.net/
|