Autor: Tomasz Holdowanski (mordazy_at_USUN-TO.friko2.onet.pl)
Data: Tue 05 Jan 1999 - 23:48:24 MET
On Mon, 4 Jan 1999 23:31:51 -0500, "Slawomir" <sd000001_at_polbox.com>
wrote:
>
>Tomasz Holdowanski wrote in message
><36942dab.2504994_at_news.rubikon.net.pl>...
>>On 1 Jan 1999 13:29:29 GMT, "Slawomir" <sd000001_at_polbox.com> wrote:
>>
>>
>>>> A skoro nie wiesz, ze popyt czyli
>>>> gotowosc jakiejs liczby konsumentow do nabycia danego dobra jest
>>>> zalezny nie tylko od ceny, to pytam po raz kolejny - o czym ja mam z
>>>> toba rozmawiac?
>>>
>>>A od czego jeszcze?
>>
>>Od miejsca towaru w hierarchii potrzeb czy jego atrakcyjnosci dla
>>potencjalnego kupca, od jego dostepnosci (powiazane z cena - im
>>rzadszy towar, tym drozszy), dostepnosci i cen towarow substytucyjnych
>>i komplementarnych, i od jeszcze paru rzeczy, ktorych nie pamietam
>>(tzw. czynniki pozagospodarcze)
>
>Popatrz co sam napisales:
>
>- od jego dostepnosci (powiazane z cena - im rzadszy towar, tym drozszy)
>- dostepnosci i cen towarow substytucyjnych i komplementarnych
>
>Czyli ciagle chodzi o cene towaru na rynku!!!
>Sam to piszesz a potem sam tego nie rozumiesz?
Znowu sie przyczepiles slow wyrwanych z kontekstu. Nigdy nie
twierdzilem, ze cena nie jest czynnikiem ksztaltujacym popyt - ona NIE
JEST JEDYNYM czynnikiem!
>
>>>
>>>> Wlasnie! Z reguly nie wplywaja. Chyba ze uda ci sie obnizyc je do
>>>> takiego poziomu, ze bedziesz mogl pozwolic sobie na opuszczenie swojej
>>>> ceny ponizej poziomu na jakim operuje konkurencja - wtedy zmuszasz ich
>>>> do dzialania, czyli obnizki cen i szukania oszczednosci.
>>>
>>>A co ich do tego zmusza?
>>>Policja? Prawo? Sumienie?
>>>Czy raczej mechanizm RYNKOWY.
>>>
>>>> Hahahaha!!! :-)))))))))) Ostrozniej z dobieraniem przykladow. I czytaj
>>>> dokladnie - powiedzialem: "To obnizanie cen, o _ktorym_tu_mowisz..."
>>>> Jeszcze raz powtarzam - jesli jestes zmuszony obnizyc cene swojego
>>>> wyrobu o 97%, to na pewno nie jest to efekt dzialan rynku
>>>> (przynajmniej nie cale 97%), a raczej glupoty i marnotrawstwa.
>
>Ale dlaczego to "jestes zmuszony"? Co cie zmusza?
>Co sprawia ze jestes zmuszony?
>Jaki tomechanizm?
>Dlaczego nei mozesz po prostu sprzedac za ustalona przez siebie
>a oparta na kosztach cenie?
>Potrafisz sam pomyslec?
Na to pytanie (juz zreszta przynajmniej raz zadane) odpowiedzialem
nizej.
>
>>>Ale jaki to mechanizm ZMUSZA cie do obnizki cen?
>>>Dlaczego nie mozesz klientow obciazyc swoimi kosztami produkcji?
>>>Co czyni ze musisz to zrobic?
>>>Dlaczego?
>>
>>Zmusza mnie do tego swiadomosc, ze klienci nie sa glupi i jesli czegos
>>nie zrobie, pojda do konkurencji oferujacej dobra substytucyjne do
>>moich na lepszych niz moje warunkach. Odgrywa tu role cena, i owszem,
>>ale takze jakosc moich wyrobow (vide Samsung x24 - nie najtansze, a
>>jaki chlam :-), opinia uzytkownikow i inne.
>
>Swiadomosc cie zmusza?:)
>Zmusza cie do tego pewien mechanizm tylko ty sie strasznie boisz aby
>przypadkiem nie okazalo sie ze wiedza ksiazki ma zastosowanie w zyciu.
>I to jest problem polskich uczelni, ksztalca encyklopedystow.
>Dlaczego? Bo nic innego nie umieja.
>
>>>> >> >Czy kupujacych samochod obchodzi ze koszta produkcji samochodow
>>>> >> >sa w Polsce/Rosji/Francji sa wyzsze niz w Japonii(efektywnosc)?
>>>> >> >Czy sa sklonni zaplacic za polski/rosyjski/francuski o podobnej
>>>klasie
>>>> >> >wiecej bo koszta produkcji sa tam wyzsze?
>>>> >> >NIE!
>>>> >> >Mimo wyzszych kosztow wlasnych ceny samochodow
>>>> >> >polskich/rosyjskich/francuskich o podobnym standardzie
>>>> >> >kosztuja tyle samo albo pdobnie co japonskie.
>>>> >> >Dlaczego?
>>>> >> >Bo takie sa prawa rynku.
>>>> >>
>>>> >> Nie, ty nieuku!
>>>> >
>>>> >Znowu obelgi maja ci zastapic argumenty?
>>>> >Przeciez wiesz ze to tak nie dziala.
>>>> >
>>>> >> To auta japonskie kosztuja tyle co miejscowe, bo
>>>> >> zostalo na nie nalozone clo w wysokosci rownowazacej przepasc cenowa,
>>>> >> w celu ochrony naszego przemyslu samochodowego, jakiby on nie byl.
>>>> >
>>>> >Ale podatek jest procentowy, dla kazdej firmy taki sam.
>>>>
>>>> No to co? Ceny ich wyrobow nie sa takie same.
>>>>
>>>> >Skad wiec tak zblizone ceny roznych producentow?
>>>>
>>>> ZBLIZONE! Cena Jaguara jest ZBLIZONA do ceny kaszlaka?!?!?!?!?!?!?
>>>> Cena Volvo jest ZBLIZONA do ceny Poloneza?!?!?!?!?
>>>> A moze cena RollsRoyce`a lub Ferrari jest ZBLIZONA do ceny Renault,
>>>> Forda czy innego Volkswagena?!?!?!?!?!?
>>>> Ludzie, ktorzy to czytacie, prosze Was, wysmiejcie tego goscia! Mnie
>>>> juz przepona boli... :-))))))))))))))))))))
>>>
>>>> >> >Mimo wyzszych kosztow wlasnych ceny samochodow
>>>> >> >polskich/rosyjskich/francuskich o podobnym standardzie
>>>> >> >kosztuja tyle samo albo pdobnie co japonskie.
>>>
>>>To napisalem troche wyzej.
>>>Jaguar rozni sie jakoscia od Poloneza wiec nie nadaje sie do porownan.
>>>A ceny samochodow o podobnej jakosci sa bardzo zblizone.
>>
>>AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!! Mam cie!!! Czyli nagle wyskakuje nam tu
>>jakosc! Ha! Wiec mamy juz do czynienia ze stosunkiem jakosc/cena, a
>>nie z cena jako jedynym kryterium regulujacym wielkosc popytu na dany
>>towar!
>
>"Wyskakuje na tu jakosc"?
>Chodzilo aby zauwazyl ze ceny na porownywlane produkty sa zblizone
>co jest wynikiem dzialania mechnanizmow rynkowych
Taaaak. Mechanizmow rynkowych. Zobacz sobie ceny aut japonskich,
odejmij od nich stawke cla i przemysl to, co zobaczysz.
>
>
>> Brawo, zaczynasz sie uczyc...
>
>I znowu musisz sobie dodawac otuchy?
>
>>>Dlaczego? Bo ceny reguluje rynek.
>>>Wiesz, popyt - podaz.
>>^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
>>No widzisz, nie bylo to takie trudne, co? Twoje wnioski zaczynaja
>>pokrywac sie z moimi tezami wyjsciowymi... :-)))))))
>
>To zanczy ze ceny reguluje rynek?
>Takie byly twoje "tezy wyjsciowe"?
>W takim razie sie zgadzam.
To znaczy, ze NIE TYLKO ceny reguluja rynek. Do pewnego stopnia sa
nawet wskaznikami "wyregulowania" rynku.
>
>>>
>>>> >> >BTW Szkoda ze dyrektor Ursusa nie wie tego co ty.
>>>> >> >Podniosl by po prostu ceny do kosztow produkcji i zaklad przestal
>>>> >> >by byc deficytowy (przestal sprzedawac ponizej kosztow produkcji!!!)
>>>> >> >a klienci bili by sie o jego produkty.
>>>> >> >
>>>> >> I to ja niby jestem glupi... Nikt ci nie zabroni zazadac
>>>> >> astronomicznej ceny za cokolwiek. Co najwyzej popuka sie w czolo i
>>>> >> pojdzie poszukac dobra substytucyjnego.
>>>> >Wiec jak widzisz to nie koszty wlasne reguluja ceny tylko rynek.
>>>> >Co chicalem ci tylko unaocznic.
>>>>
>>>> Do licha, koszty wlasne nie _reguluja_ cen!!! Na ich podstawie
>>>> ustalasz minimalna oplacalna cene.
>
>Nie reguluja? Masz racje.
>Nie reguluja. Ceny reguluje rynek.
trzy nawroty watku zajelo ci wymyslenie tych rewelacji?
>
>>>A klienci grzecznie placa bo nie maja wyboru?
>>>Klienci moga:
>>>a:) kupic u konkurencji
>>>b:) kupic alternatywny towar
>>>c:) nie kupic nic
>>
>>I w sytuacji gdy cena spadnie ponizej kosztow produkcji, klientom
>>zostanie wyjscie c:), bo starzy producenci sie wykrusza a nowych nie
>>bedzie, bo sie nie oplaca.
>
>
>Dokladnie tak.
>Dzieje sie tak na przyklad w przypadku towarow przestarzalych
> technologicznie.
>Mozna je czesto kupic ponizej kosztow produkcji.
>Dlaczego? bo to rynke ustal cene a nei producent.
>Gdyby ustalal producent to ceny by nie spadaly nigdy:)
Tylko ze to nie jest obnizka cen biezacej produkcji, tylko tzw. zlogow
magazynowych - ten sam mechanizm co w przypadku "progu zamkniecia".
>
>
>>W pewnym monencie dany towar stanie sie tak
>>rzadki, ze jego cena pojdzie wariacko w gore, co w pierwszym rzedzie
>>spowoduje powstanie czarnego rynku
>
>Skad czarny rynke? Wzrosnie po prostu cena produktu na rynku.
>W wolnej gospodarce trudno o braki gdy ceny nie sa regulowane.
Doprawdy? a kryzys paliwowy w latach bodaj siedemdziesiatych, gdy
Arabusy przykrecily kurek z ropa?
>
>> (handlujacego tym towarem), a w
>>nastepnej kolejnosci wejscie nowych producentow na rynek. Bedzie ich
>>coraz wiecej, konkurencja coraz ostrzejsza, i schemat sie powtorzy.
>>Tylko ze to raczej teoretyczne rozwazania.
>
>Alez tak dziala rynek.
>Moze jescze nie w Polsce ale juz nie dlugo.
>
>>>> A ja mimo wszystko znowu wysle cie do piaskownicy :-))))))))))) Znowu
>>>> sie uczepiles paru slow wyrwanych z kontekstu. A skoro juz o
>>>> piaskownicy mowa, to sprobuj sprzedac przechodniom pare babek z
>>>> piasku. Zacznij od ceny 10 pln, i obnizaj, jak nie bedzie chetnych.
>>>> Moze faktycznie w pewnym momencie zejdziesz z cena tak bardzo, ze
>>>> wszyscy zaczna sie zabijac o te piekne babki z piasku? :-)))))))) Tak
>>>> by wynikalo z twojego rozumowanina. Osobiscie nie liczylbym na to.
>>>> Dlaczego? A po cholere komus babka z piasku?
>>>
>>>Po co komu piasek?
>>>Jest bardzo wiele zastosowan.
>>>Jesli zejdziesz z cena babek odpowiednio nisko zaczna sie u ciebie
>>>zaopatrywac
>>>firmy budowlane.
>>
>>Baaaaardzo malo prawdopodobne.
>
>Ale mozliwe i jak kazdy model to uproszczenie.
>Ale wyraznie tu widac ze to cena reguluje popyt.
>
>>a) babka z piasku to raczej nieporeczna jednostka miary, prawda?
>
>Co za roznica?
>
>>b) twoje zasoby (piaskownica) sa bardzo ograniczone,
>
>W zasadzie trudno na swiecie wskazac NIEograniczone.
>
>>c) nawet zakladajac, ze nie sa ograniczone, twoje zdolnosci przerobowe
>>sa mizerniutkie;
>
>O tym nie bylo mowy.
>
>>d) chcac poszerzyc swoje zdolnosci przerobowe musialbys zatrudnic
>>pracownikow do robienia tych nieszczesnych babek z piasku,
>
>Po co mialbym poszerzac?
Bo samemu robiac i sprzedajac caly dzien babki z piasku nie zarobilbys
pewnie nawet na Snickersa.
>
>> co biorac
>>pod uwage, ze to dosyc zmudna robota, bedzie cie kosztowalo tyle, ze
>>twoja cena podskoczy nawet kilkakrotnie, a zdobyci z takim trudem
>>klienci poszukaja sobie dostawcy oferujacego lepsze warunki po nizszej
>>cenie.
>
>To nie ma znaczenia chodzilo tylko o pokazanie ci jak
> cena wplywa na popyt.
>
>>>> Dobra, to pytam grzecznie - gdzie sie uczyles ekonomii?
>>>> :-))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))
>>>
>>>
>>>New York University, Stern School Of Business.
>>>New York
>>
Hihihi, co, prawde napisalem, to sie wycielo?
>
>>
>>>
>>>A ty?
>>
>>A ja jestem Gaska Balbinka, jak ty tam studiowales. Akademia
>>Ekonomiczna im. Oskara Langego Wroclaw.
>
>Mam nadzieje ze to nie prawda ze sie tam uczysz.
>Co do mnie to musisz, Balbinko, sie nauczyc czytac
>'message headers' a sczegolnie ta linie z posting host...
Wiesz, moze byc, ze tylko tam sprzatasz salke komputerowa. Zwykle
studenci maja konta pocztowe na serwerze uczelni, a nie na jakichs
polboxach. A co do tego, czy i gdzie ja studiuje, to bardzo prosze -
masz moje imie i nazwisko, zadzwon do dziekanatu wydzialu Zarzadzania
i Informatyki, cwaniaczku zza wielkiej wody. Latwo opluwac innych
tchorzliwie ukrywajac swoje personalia.
A wracajac do "posting host" - moze i jestes na tej uczelni, ale na
pewno nie wyzej niz na pierwszym semestrze - wtedy jeszcze wiekszosc
studentow ma gowniane pojecie o przedmiocie swoich studiow :-)))
>
>PS Jesli zas na prawde uczysz sie w szkole ekonomicznej
>to zle to swiadczy o tej szkole.
>Dalej uczy wiedzy encyklopedycznej.
"A u was bija Murzynow" - tak to mozna odczytac. Za to was pewnie
ucza, komu i w jakiej kolejnosci podsuwac lapowki :-))
>
>Ja mysle ze to by bylo na tyle, reszte doczytasz
> sobie sam.
Hihi, i vice versa. Polecam "Mikroekonomie" Begga. Wspaniala ksiazka.
PS. Z tej dyskusji wynika jedno - ja wiem swoje i ty wiesz swoje,
jeden drugiego raczej nie przekona. Mnie ta pyskowka kosztowala kupe
smiechu i pare z apetytem zjedzonych posilkow. A ciebie?
Odpowiadajac USUN-TO. z mojego adresu. Albo...
mailto:mordazy_at_polbox.com
ZAWSZE JEST JESZCZE NADZIEJA
NA OGOLNOSWIATOWY KATAKLIZM.
-- Serwis RUBIKON - http://rubikon.pl - 020 92 47
To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.7 : Tue 18 May 2004 - 18:03:58 MET DST