Konflikt klent - sprzedawca

Autor: Chester EM (chester_at_nspm.kki.net.pl)
Data: Thu 03 Sep 1998 - 14:11:14 MET DST


Tak się akurat składa, że interes klienta nie zawsze równy
jest interesowi sprzedawcy i odwrotnie. Klient chce kupić,
zapłacić jak najmniej i ze słownika wykreślić słowo "serwis";
sprzedawca chce zarobić jak najwięcej, chciałby również,
żeby klient wrócił i marzy by zapomnieć słowa reklamacja.

Tyle tytułem wstępu.
Nie chcę poruszać problemu nieuczciwych sprzedawców
i nieuczciwych klientów, bo to oddzielny temat.

Czasami zdarza się, że obydwaj przypominają sobie
o niechcianych słowach i dochodzi do konfrontacji.
Odbiegnijmy na chwilę od tematu.
Idziesz sobie chodnikiem myślisz o dupie Maryni,
przypadkiem potrącasz kogoś obcego.
Jak zachowa się trącony kiedy grzecznie go przeprosisz?
Najprawdopodobniej odpowie uśmiechem i całe zajście
pójdzie w niepamięć.
Co będzie gdy obrzucisz gościa stekiem wyzwisk
a okaże się, że jest łysy, głowę wyższy i napakowany ?
Oszczędźmy sobie opisu.

Wracamy do naszego sklepu.
Piszesz pracę dyplomową, po jutrze masz oddać,
nagle pech - padł monitor.
Idziesz do serwisu, rzucasz mięchem, z ust toczysz
pianę.
Pomijam fakt, że człowiek po drugiej stronie lady
jest tylko człowiekiem i też mu mogą puścić nerwy,
ale takie, napastliwe zachowanie po prostu wzbudza
podejrzenia. Jest grupa klientów, która usiłuje
załatwiać swoje sprawy "na krzyk".
Sądzę, że jeżeli zwyczajnie grzecznie i kulturalnie
poprosiłbyś obsługę o monitor zamienny na czas
naprawy, to isntieje spore prawdopodobieństwo,
że go otrzymasz przed ustawowym terminem 14 dni.

Kończąc.
Chciałbym zwrócić uwagę niektórym buńczucznie
nastawionym grupowiczom, że nikt w założeniach
nie planuje sprzedawać sprzętu, który z definicji
się sypie. Problem reklamacji jest równie upierdliwy
dla obydwu stron. Zatem może trochę wyrozumiałości
i mniej złośliwości, a tego typu historie przebiegać
będą w normalnej atmosferze.

Chester EM



To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.7 : Tue 18 May 2004 - 17:34:44 MET DST