Witam!
Pozwolę sobie wysłać na 2 grupy, bo nie mam pojęcia, czy to problem
sprzętowy, czy softwarowy.
Problem jest dosyć dziwny i właściwie to nawet nie mam pojęcia, co go
powoduje. Mam sobie Win XP na Samsungu SP0802N (80GB). Znajduje się on
w plastikowej szufladzie, więc teoretycznie może się potłuc, przegrzać
itp. Windows jest już 2-letni, reanimowany co jakiś czas kopiami
zapasowymi, zupełnie niepodobny do takiego po instalacji :).
Praktycznie prawie wcale z niego nie korzystam, jedynym powodem, dla
którego jeszcze jest na dysku to fakt, że nie mogę znaleźć
odpowiedniego emulatora Pegasusa na Linuksa :)
Tak więc używanie Windowsa wygląda tak: włączam, gram, wyłączam. I mimo
to coś się spieprzyło.
Więc włączam komputer. No i wszystko chodzi elegancko. 10 minut później
komputer zwalnia, jakby miał 100MHz. Naturalnym posunięciem jest
oczywiście kontrola procesów. I tu dziwna sprawa, bo przodują
windowsowe usługi (których nie można wyłączyć), explorer i, o zgrozo,
taskmgr :). Patrzę więc na RAM: 576 wolnych na 768. Dużo. Kolejna myśl:
wirus. Przeglądam usługi w msconfig i mmc. Nic podejrzanego. No to
sprawdzam dysk (przed włączeniem systemu, niebieskie tło i sprawdzanie
dysku). Wszystko jest OK. System się restartuje. Od tego momentu nie
mogę już go włączyć normalnie, ni w trybie awaryjnym, bo się resetuje.
Muszę dopiero wyłączyć komputer na chwilę i potem znowu można coś
robić, z tym że tym razem Windows od razu działa WOLNO. Po przeczytaniu
tego można od razu wystawić diagnozę: coś z kompem, prawdopodobnie
dysk. BŁĄD. Czytaj dalej:
Po wyłączeniu kompa postanowiłem od razu zalogować się w tryb awaryjny.
Zalogowałem się jako Administrator, włączyłem avasta (oczywiście z
najnowszymi szczepionkami), nadałem mu rzeczywisty priorytet (a nuż
wirus nie dostanie czasu CPU do włączenia się). I to działało dobrze.
Żadnego zwalniania. avast nic nie wykrył. Przywróciłem więc system o
jakieś 2 tygodnie (i tak nic w nim nie było zmieniane, a poza tym
problem wynikł o wiele wcześniej, niż przed 2 tygodniami). Po
przywróceniu i restarcie oczywiście nie dało się znowu windowsa
włączyć. A jak się udało, to ukazało mi się okienko, że przywracanie
się powiodło. Ale problem pozostał.
No to uruchomiłem Linuksa, poszukałem przy jego pomocy wirusów (clamAV),
poszukałem uszkodzonych sektorów (badblocks) i nic! Zgłupiałem i nie
wiem, co może być przyczyną. Ktoś się spotkał z czymś takim? Szkoda mi
tych 100 programów i wszystkich modyfikacji tam wprowadzonych :)
Dodam, że Linux działa idealnie, ale jest na innym dysku. Acha, DMA
włączone :)
Received on Tue Apr 4 19:30:08 2006
To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.8 : Tue 04 Apr 2006 - 19:51:04 MET DST