Re: Mentalność Kalego było: poczekajmy z pomnikiem

Autor: Slawek Lipski (slawek_at_instructor.net)
Data: Sat 19 Dec 1998 - 00:39:52 MET


Podpisuję się pod dwiema poprzednimi wypowiedziami i poglądami
Mariusza, też nie podobały mi się wnioski z artykułu w Chip 1/99.

Nie podoba mi się nazywanie kradzieżą używania nielicencjonowanego
oprogramowania. A już bzdurne jest dla mnie porównywanie tego do
kradzieży samochodu czy helikoptera. Spójrzcie historycznie - sto i
więcej lat temu nie można było niczego ukraść w taki sposób aby
jednocześnie właściciel poniósł tylko potencjalną stratę. W całej
historii ludzkości pojęcie kradzieży oznaczało przejęcie cudzej
własności, które wiązało się z całkowicie realną stratą okradzinego.
Jedyne co mi przychodzi na myśl, to plagiat literacki, ale że
plagiator musiał się też nieźle natrudzić, to chyba nigdzie mu za to
ręki nie ucinano :)
Wyliczane przez BSA straty firm sofwarowych są całkowicie
fikyjno-potencjalne, o czym wszyscy wiemy.
Po drugie w mojej opinii "soft softowi" nie równy. Firmy tworzące
oprogramowanie multimedialne i edukacyjne, w większości przeznaczone
dla użytkowników domowych, rzeczywiście ponoszą bardzo duże straty na
skutek zorganizowanego piractwa. Takie piractwo oczywiście przynosi
straty i firmom i pośrednio nam wszystkim, bo nie płaci podatków i
jako przestępczość powinno być ścigane i karane. (inna sprawa to
możliwości interwencyjne policji i efektywność prokuratur)
Ale jest cała masa oprogramowanie nastwionego na użytkowników
korporacyjnych, vide Oracle wspomniany przez kogoś w jednym z
poprzednich listów. Jeżeli pracuję w pracy przy bazach Oracla, lub
nawet tylko zamierzam, to moim zdaniem z czystym sumieniem mogę
zainstalować sobie to w domu w celach poznawczych. Mało tego,
twierdzę, że firma Oracle jest zainteresowana, żeby jak najwięcej
ludzi uczyło się _jej_ podejście do baz danych i jej narzędzi, a nie
np. Sybase'a. Oczywiście nikt z Oracla czy innej dużej korporacji nie
potwierdzi oficjalnie takiego poglądu, ale zastanówcie się - dlaczego
np. Lotus rozdaje do prywatnego użytku WordPro czy 1-2-3 i nie
zabezpiecza w żaden sposób żadnego swojego produktu, dlaczego IBM
rozdaje w pełni funkcjonalne wersje DB/2, Novell dwustanowiskowe
wersje serwera, a Microsoft daje za darmo wiele swoich programów z IE
na czele, za czym musiał też pójść Netscape? A częste promocje Corela
"przedostatnich" wersji? W interesie każdej dużej firmy softwarowej
nastawione na klientów korporacyjnych jest jak największa popularność
jej programów i domowych użytkowników liczą one raczej in plus, niż in
minus.

Zgadzam się, że trudno narysować granicę uczciwości w pędzącym świecie
informatyki, ale nie dajmy się zwariować - nie każde kopiowanie jest
kradzieżą i świat nie jest płaski. Hough!



To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.7 : Tue 18 May 2004 - 17:56:55 MET DST