Re: WIN2000 i Mozilla

Autor: Anerys <spam.nie.jest_at_spoko.pl>
Data: Thu, 23 Aug 2012 17:09:34 +0200
Content-Type: text/plain; format=flowed; charset="UTF-8"; reply-type=original
Message-ID: <503647b3$1@news.home.net.pl>

Użytkownik "Przemysław Ryk" <przemyslaw.ryk_at_gmail.com> napisał w wiadomości
news:19bstoc6xhbn5.dlg_at_maverick.przemekryk.no-ip.info...
> Dnia Thu, 23 Aug 2012 13:32:00 +0200, Anerys napisał(a):
>
> (ciach…)
>> Ja sobie zdaję sprawę z tego, ze gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą, że nie
>> wszędzie da się zrobić to, o co wołam. Jednak w wielu przypadkach DA SIĘ
>> to
>> zrobić, a tedy nie zrobienie tego, jest złe.
>
> Ale naprawdę - niejednokrotnie sztab ludzi tego, że się da, to ma
> doskonałą
> świadomość. Ale się nie opłaca. Bo ludzikom, którzy przez następny miesiąc

Rozumiem.

> czy dwa będą siedzieć i kod optymalizować, zapłacisz musisz. Ktoś później

Powiedzmy, że bywają sytuację, że chętnie zapłacę.

> ten kod po optymalizacji przetestować musi - czyli bulisz jeszcze testerom
> za kolejne szukanie błędów. Potem bulisz programistom ponownie, żeby błędy

Nie chcę za darmo.

> naprawili i po raz kolejny, żeby znowu kod optymalizowali. Tak się można w
> błędne koło wpierdzielić i nigdy softu na rynek nie wypuścić.

Nie ma programów doskonałych, są jedynie takie, gdzie nie wykryto dziur.

>
>> Ja rozumiem, że Linux jest darmowy, to nawet niespecjalnie oczekuję aby
>> mieścił się na jednej dyskietce (nie mówię o wersjach typu Damn Small),
>> ale
>> Windows, przez który przeszły sumy wieloteradolarowe, gdzie programistom
>> płacono niemałe pieniądze, powinien być IMAO chudszy (i dobrze, żeby
>> nieco
>> żwawszy, gdzie się da, a napewno są akie "miejsca").
>
> Mógłby być. Ale wtedy psy byś wieszał na nim dlatego, że przy kolejnej
> wersji połowa software przestała działać, bo się programiści przestali

Jak się postarać, to się da. Nie mówię, że bez wysiłku, nie oczekuję za
darmo.

> przejmować zgodnością w dół. Albo zaczęła by działać wolniej, gdyż w celu
> zachowania zgodności w dół każdy program napisany dla starej wersji
> odpalany
> byłby we własnej maszynie wirtualnej. Ale zaraz - wtedy pojawiłby się
> problem, że znowu objętość na dysku podskoczyła, bo gdzieś ten kod
> wirtualnej maszyny wrąbać przecież trzeba.

A nie można tak, że program ma główny szkielet, którego ruszać nie trzeba, a
wszysko się w podprogramy wrzepia? Przecież to może ładnie nierozbuchane
chodzić? Tak się na C64 poważniejsze rzeczy programowao, gdy trzeba coś było
zmienić, ruszało się tylko podprogram, a reszta zostawała. Nie wierzę, że na
PC si,e nie da. A tam było 64 kilo ramy.

>> Jeśli nie da się tego pogodzić, to np. za małe pieniądze, niech chudszy
>> będzie do domu, czy pani Krysi do biura, średni np. do gier, albo
>> adminowi w małym zakładzie, a najszybszy dla firm na serwery z
>> wielodyskowymi macierzami, za tym niech idzie cena, więc jeśli p. Ziutka
>> sąsiada stać na najlepszy, niech kupuje.
>
> Ale wiesz, że „najszybszy” wcale nie oznacza „najoszczędniejszy w
> gospodarowaniu zasobami”? :)

Aależ oczywpiź^Woczywiście! :) Już za C64 tak było, musiałem wybierać...
Stąd moja propozycja kompromisu - gość z domu kasy ma raczej mao, ale i jego
potrzeby rzadko są jakieś super-hiper-turbo, a duża firma z macierzami
przeważnie ma kasę, stać ją na lepszy i wydajniejszy sprzęt, to sobie może
pozwolić na stosowny zakup, bo tam czas nieraz jest krytyczny.

>
>> Dobra, tyle na razie, sieć mi słabo chodzi, więc nie mogę żwiej
>> dyskutować,
>> a jak się naprawi, to z pewnością zapomnę, o czym była rozmowa.
>> Przepraszam
>> za literóki, ale czuję się zdechle (z tego też powodu nie odbijam mocniej
>> argumentów) i nie mam siły ich poprawiać.
>
> Kac to kara za to, że się przestało pić. ;DDDD

Oj, chciałbym :))) Ale nie, to nie alkohol... Cukrzyca et consortes (1)...
Moge sobie machnąć lufkę (wina, wódzi, nie gandzi - nie jaram szajsu, nie
jaram w ogóle, rzuciłem 18 lat temu), ale raczej nieczęsto. Ale kiedy piłem,
to tak, choć kac nigdy mi nie schodził od klina, nie dawało to efektu, ale i
nie pogarszało... najlepiej pomagało po zagryzieniu tabliczką czekolady,
czy, co dziwić może, mnie bardzo pomagało (ze wzgędu na zawarty magnez)
zjedzenie... kilku liści sałaty, a w razie braku, dużo czegoś słodkiego
(teraz nie uchodzi). Czasem trzeba było uzupełnić elektrolity, często
wystarczał dobry obiad następnego dnia. I nie dać się odwodnić.
(1) czuję się jak wyczerpany, senny, na zewnątrz rzeczywiście wyglądam jak
po C2H5OH. Fronty atmosferyczne latają i okludują się... Najlepiej mi się
robi w nocy, ale wtedy spać trzeba.

-- 
Pod żadnym pozorem nie zezwalam na wysyłanie mi jakichkolwiek reklam,
ogłoszeń, mailingów, itd., ani nawet zapytań o możliwość ich wysyłki.
Nie przyjmuję ŻADNYCH tłumaczeń, że mój adres e-mail jest ogólnodostępny
i nie został ukryty. Wszelkie próby takich wysyłek potraktuję jako stalking.
Received on Thu 23 Aug 2012 - 17:10:03 MET DST

To archiwum zostao wygenerowane przez hypermail 2.2.0 : Thu 23 Aug 2012 - 17:42:00 MET DST