W dniu 2010-09-13 18:23, Andrzej Libiszewski pisze:
> Dnia Mon, 13 Sep 2010 17:33:30 +0200, Przemysław Adam Śmiejek napisał(a):
> No dobrze, to czekam jak zablokujesz dzieciakowi dostęp do papierosów. Co
> powiesz o zaszyciu ust? Taka sprzętowa blokada...
Wprowadza się blokady jak choćby zakaz sprzedaży. Ja zacząłem palić w
podstawówce, gdy kioskarka sprzedała mi bez oporów fajki. Nie miałem
dostępu do marihuany np. i jej nie zacząłem brać. Nie chciano mi także
sprzedawać alkoholu, więc nie piłem.
Oczywiście w pełni skuteczne odcięcie nie jest możliwe i na odcięciu nie
powinno to polegać, ale też i palenie w obecności córki albo
pozostawianie jej papierosów dostępnych nie jest dobrym rozwiązaniem.
Poza tym, nie o to mi chodziło w tym przykładzie, ale o to, że (nie
pierwszy raz) wyrażasz pogląd ,,machnijmy na X ręką, bo istnieje Y,
znacznie groźniejsze''.
>> No jak drugie nie działa, to pozostaje pierwsze. Naiwnie sądzisz, że
>> dzieci są grzeczne i słuchają poleceń.
> Naiwnie sądzisz, że blokada cokolwiek rozwiązuje.
Sam coś mówiłeś o szlabanie, tylko wykręcasz się z opisania, jak go
zrealizować.
>>>>> Spotkania z koleżankami?
>>>> Wszystko zależy jakimi, jeżeli mającymi zły wpływ, to pewnie tak.
>>> A nie lepiej prewencyjnie ze wszystkimi?
>> Nie lepiej, bo ZDROWE kontakty społeczne są jak najbardziej wskazane i
>> właściwe dla rozwoju.
> Acha, a jak się przekonasz które są zdrwowe? Wpraszając się na spotkania i
> podsłuchując?
Prowadząc dialog z dzieckiem oraz obserwację. Czasami również i owszem,
spotykając się twarzą w twarz z jego kolegami/koleżankami. Nie jest to
zadanie łatwe, ale nie o łatwości rozmawiamy.
>>> A może myślałeś o założeniu podsłuchu i
>>> monitoringu GPS?
>>
>> Jeżeli dziecko jest w wyjątkowo skrajnym przypadku upadku moralnego, np.
>> istnieje podejrzenie prostytuowania się alba narkotyzowania lub udziału
>> w grupach przestępczych, to możliwe że pewne elementy ,,szpiegowania''
>> również będą potrzebne.
>
> Wtedy to jest już za późno.
Nigdy nie jest za późno. Historia odnotowuje przypadki nawrócenia się
nawet wielkich zbrodniarzy, którzy zmieniali swoje życie i potem stawali
się wręcz wzorami. Pomysł aby skreślić własne dziecko, bo wpadło w złe
towarzystwo jest mówiąc bardzo delikatnie głęboko do dupy.
>> Tak, że nie funkcjonują wyłącznie w oparciu o te serwisy, a poza tym
>> niestety najczęściej są to mało wartościowe grupy lub wręcz szkodliwe.
> Masz rację, zakazać wszyskiego,
Nie twierdziłem, że wszystkiego.
> bo to mało wartościowe. Niech siedzi w
> kościele i paciorki klepie.
Masz jakiś kompleks na punkcie katolicyzmu, ale chyba ustalaliśmy już
wcześniej, że nie jestem katolikiem i nijak nie twierdziłem, że ma
siedzieć w kościele i klepać paciorki.
>> Więc udawanie, że FB zastąpi zdrową grupę społeczną jest wg mnie głupie.
> Nie pisałem nigdzie o zastąpieniu czegokolwiek. Co najwyżej o uzupełnieniu.
Czyli można to spokojnie kontrolować i gdy jest czas nauki, to jest czas
nauki.
>>>> Po drugie: nie, nie ostateczność, choć w przypadku 13tki faktycznie masz
>>>> rację, gołe odcinanie na zasadzie ,,o, tatuś coś znów bloknął bez
>>>> słowa'' nie jest dobre.
>>> No proszÄ™, jednak.
>> Co jednak? Nigdy nic innego nie twierdziłem.
> Odniosłem inne wrażenie czytając wsześniejsze wypowiedzi.
To ciekawe, bo podkreślałem to kilka razy.
>>> Ale zauważyłeś może, że cały czas mówię o dziecku wystarczająco
>>> rozwiniętym, by można z nim było rozmawiać i coś wytłumaczyć, czy ci ten
>>> szczegół w zacietrzewieniu wychowawczym umknął?
>> Ale zauważyłeś, że cały czas mówię, żeby rozmawiać, tylko nie samą
>> rozmową da się wszystko załatwić, czy ci ten szczegół w zacietrzewieniu
>> udowadniania mi błędu umknął?
> I stąd przykład dwulatka i piwa i ekstrapolacje tego na dzieci starsze?
No. Każde dziecko należy chronić przed pewnymi rzeczami zależnie od
wieku i poziomu rozwoju
>>>>>> Przecież nie mówimy o blokadzie jako metodzie represji, a jako o
>>>>>> oddalaniu czegoÅ› kuszÄ…cego, a negatywnego.
>>>>> Boże, ty naprawdę jesteś taki naiwny, żeby nie pamiętać, że najbardziej
>>>>> kusi to, co zakazane?
>>>> 1) Nie nazywaj mnie Bogiem, bo bluźnisz.
>>> Nie wierzę w niego więc mam to gdzieś.
>> Ale on wierzy w ciebie.
> Ustami swoich przedstawicieli, próbujących wszystkim rządzić?
Wierzy swoim umysłem. To raz.
Nie wiem jak rozumiesz ,,przedstawicieli'', ale coś mi się wydaje, że
znów po katolicku. A tu już ustaliliśmy, że to nie do mnie z tymi
opowieściami. Bóg ma swoich świętych, którzy niosą dobrą nowinę narodom,
a nie przedstawicieli.
>>> Nawiasem mówiąc dziecko najskuteczniej nauczy się jakie są konsekwencje
>>> obżarstwa jak je odczuje na własnej skórze.
>> Tak, jasne. Jak jej zęby wylecą i roztyje się jak bania
> Od jednego przejedzenia?
Od regularnego. Jedno jej nie zaszkodzi. Nie mówię, że jak akurat jest
raz impreza na urodziny np. i dostanie worek czekoladek, to nie może
sobie zjeść 3 paczek, bo od tego jej nic nie będzie.
>> , to będzie miała
>> za swoje niepokorna dwulatka. Albo jak dostanie przecukrzenia i będzie
>> latała jak dzika i nie będzie umiała spać.
> No jasne, od jednego razu.
Oczywiście, że od jednego razu. Na tym polega to zjawisko.
Nie mówię tu o wynikającym z cukrzycy problemie, ale o tym, że od
nadmiaru cukru dostaje się czegoś w rodzaju naćpania cukrem. Zwłaszcza u
dziecka to widoczne jest, ale spróbuj zjeść worek cukru i zobacz jak
zareaguje twój organizm.
>> No tak, zaprawdę o wychowaniu masz szerokie pojęcie.
> Wystarczające by mieć świetną dziesięcioletnią córkę. Córkę która nie
> dostaje histerii z byle powodu, która nigdy nie ryczała na cały supermarket
> bo nie dostała nowej zabawki, która jest zdolna do podzielenia się sama z
> siebie ostatnią ukochaną czekoladką z osobą którą lubi. Córkę, która bez
> blokowania czegokolwiek nie trawi całego czasu przed komputerem i
> telewizorem. Faktycznie, wychowawcza porażka.
To, ze jesteś pod każdym względem idealny i wspaniały i żadne problemy
świata cię nie dotyczą, ustaliliśmy już jakiś czas temu. Nie projektuj
tego jednak na innych.
>>>> Dobra, dzięki niej nie palę ani czynnie ani biernie. Ty sobie palisz
>>>> biernie, więc sobie pal.
>>> Widzisz, zła metoda, bo wiesz, że jak sobie nie zabronisz i nie utrudnisz
>>> dostępu, to zapalisz. A ja wiem, że nie zapalę bez zabraniania sobie i bez
>>> ograniczania kontaktów z osobami palącymi.
>> A jaka jest dobra?
> Wytrenuj sobie siłę woli.
A jakieÅ› metody treningu proponujesz?
> No to nie mamy raczej o czym rozmawiać. Ponownie się cieszę, że nie uczysz
> mojego dziecka, bo twojego podejścia do tematu nie akceptuję.
A ja się cieszę, że nie muszę uczyć twojego dziecka, bo z rodzicem
twojego pokroju bym się nie chciał spotykać.
>> No to wtedy mu zdejmujesz blokadÄ™, a w mojej wersji nawet zdejmuje siÄ™
>> sama. Co Ty proponujesz w zamian?
> Już pisałem. Wykształcenie u dzieciaka odruchu wyłączania GG na czas nauki.
> To się da zrobić.
Możesz rozwinąć, jak? Bo na razie piszesz hasłami, a jak dopytywać o
szczegóły, to się wykręcasz, że ,,nie miałem potrzeby''.
>>> A te inne cele mogą być również związane z komunikacją z
>>> rówieśnikami. Sam zakaz można egzekwować i bez blokad, a taki zakaz można
>>> płynnie przekształcić w nawyk wyłączania GG na czas nauki. Zdziwiłbyś się,
>>> ale to naprawdę działa.
>> A jak to chcesz egzekwować?
> Tak samo jak przez całe wieki egzekwowano nakazy i zakazy wobec dzieci.
Czyli?
>>>> A jaki proponujesz?
>>> Szlaban. Jawny i dolegliwy, bez kombinowania po kryjomu.
>> To znaczy? Jawna blokada GG? No to przecież o niej mówię.
> Nie, nie blokada GG. Szlaban na wyjście do koleżanek, na wyjście do kina,
> na granie na komputerze etc.
To ja już chyba nie mam pytań. Dwa ekrany wyżej ironizowałeś coś na
temat zakazywania wszystkiego. Teraz uważasz, że zamiast zakazywania
jednego GG należy zakazać wszystkiego.
>> No w moim nie ma. I nie sądzę, żeby takie telewizory z organizerem były
>> choć zauważalne, nie mówię o wiodące na rynku.
> Wystarczy czasowy wyłącznik prądu.
No jest to częściowe rozwiązanie faktycznie, o ile by go połączyć z
sejfem na niego. Za bardzo softwarowy jestem i widziało mi się wygodne
narzędzie do sterowania :D najlepiej zarządzane zdalnie po IP :D
>>>> Niekoniecznie bezmyślna. Np. na pewnym etapie rozwoju zablokowanie np.
>>>> pornosów lub innych niebezpiecznych rzeczy wcale nie jest takie głupie.
>>>> Na jeszcze wcześniejszym etapie powinno wręcz nastąpić zablokowanie
>>>> wszystkiego, poza wybranymi rzeczami, które są na pewno korzystne.
>>> Tego nie rozwiąże żadna elektroniczna blokada. Nie zastąpi rozsądku
>>> rodziców.
>> Rodzice mogą mieć rozsądek, ale dziecko niekoniecznie, choćby z
>> naturalnych przyczyn.
> Blokady nie nauczą dziecka rozsądku. Mogą co najwyżej nauczyć jak je
> omijać.
Jeżeli dziecko otwiera okno na 8 piętrze, to nie będę liczył na metody
uczące rozsądku, tylko założyłem klamki na zamek.
>>>> Oczywiście rodzi się osobny problem skuteczności takich blokad, bo
>>>> niestety nie zawsze da się wszystko bloknąć, ale rozmawiamy tu o
>>>> psychologicznym aspekcie.
>>> Pamiętaj, że blokowanie rodzi chęć ominięcia blokady. Zakazany owoc.
>> Ale brak blokady wcale nie zmniejsza zainteresowania czymÅ›, co jest
>> atrakcyjne samo w sobie.
> Blokada powoduje wzrost atrakcyjności tym bardziej, im bardziej atrakcyjna
> jest rzecz bez zakazu.
Ale skoro rzecz jest szkodliwa, to trzeba ją zablokować.
>>>> Ależ działa. I o to chodzi w wychowaniu. Bo wyłączenie telewizora po 3
>>>> bajeczce to nie jest kara, ale właśnie naturalne działanie. Wyczerpany
>>>> limit i korzystamy z czegoś innego. Odcięcie od pudełka z cukierkami po
>>>> odpowiedniej liczbie cukierków to nie kara! To zakończenie limitu!
>>> Kiedy działa to działa, na histerię nie pomoże.
>> Nie pomoże też uleganie i wydawanie cukierków.
> A czy gdzieÅ› tak twierdzÄ™?
Nie. Twierdzisz ogólnikami, że moje metody są złe, a nie proponujesz nic
w zamian.
>>>> I właśnie nie można dziecka zostawić na etapie ,,zła mamusia wyłączyła
>>>> bajeczkę'' tylko mamusia odcina bajeczkę, jednocześnie próbując dziecku
>>>> zaproponować np. zabawę modeliną albo malowanie farbkami.
>>> Szczerze mówiąc zawsze wolałem zaproponować inną zabawę najpierw, żeby
>>> dziecko samo wyłączyło telewizor, bez wymuszania. Nie zawsze działało, ale
>>> wystarczająco często.
>> A jak nie zadziała, to wyłączasz.
> W istocie to kazałem wyłączać dziecku. Działało bez wymyślnych systemów
> blokad.
No, bo ty byłeś na miejscu. Więc blokadą byłeś ty.
>>> Mówiłem o zduszeniu, a nie dyskusji. Nie wydaje mi się, żeby te słowa były
>>> synonimami.
>> Aż się boję w takim razie zapytać, jak ją dusisz. Ale zapytam. Jak?
> Na szczęście nigdy nie musiałem zduszać histerii u swojego dziecka.
Tak właśnie myślałem. Pan Idealny nigdy nie miał problemów.
Czemu więc wielokrotnie piszesz o konieczności zduszania histerii, skoro
nie masz z tym duszeniem styczności ani nie umiesz przedstawić metod,
które ją zduszą?
-- Przemysław Adam ŚmiejekReceived on Tue Sep 14 12:55:02 2010
To archiwum zosta³o wygenerowane przez hypermail 2.1.8 : Tue 14 Sep 2010 - 13:42:01 MET DST