W dniu 09.03.2022 o 13:23, heby pisze:
On 09/03/2022 12:34, trybun wrote:
Jak każdy racjonalista: wyciąganie wniosków na jakimś niemierzalnym,
pojedynczym przykładzie, bez informacji o czymkolwiek, jest oznaką
głupoty.
Ale chyba widzisz że Twój racjonalizm zaprzecza zmysłowym bodźcom i
zdrowemu rozsądkowi?
Zmysły i bodźce od jakiś kilkuset lat nie są uważane za wiarygodne
metody pomiaru rzeczywistości. Dzięki czemu udało się wyjść ze
średniowiecza. Jako dowód naukowy, zeznanie świadka ma mniejszą
wartość, niż papier na którym go spisano.
Współczuje takiego podejścia. W dziedzinie mentalności ludzkiej nigdy z
niczego nie wyszliśmy. Przykład to wojna na Ukrainie. Wystarczy impuls z
głośnika i już z niby rozumnych ludzi robi się stado prychających
wściekłą nienawiśnięcia do czarownicy pawianów.
Wiedza zasięgana od innych możne być pomocna ale wcale nie musi
Brednia. Wiedza jest zawsze pomocna. Pod warunkiem że jest ścisła i
zweryfikowana. Masz pecha, że tutaj akurat jest.
Nie mam pecha, zdecydowana większość przyjmuje "prawdy" objawione jako
oczywistość i nawet nie pomyśli o weryfikacji, która także mało kiedy
jest możliwa. Raczej zatłuką oponenta niż dopuszczą wątpliwości.
, i w żadnym wypadku nie można eksperymentować i stawiać jej wyżej od
własnych doświadczeń.
Typowy debilizm. Dzieki temu, że *własne* doświadczenia badaczy nie są
brane przez uwagę przez współczesne metody budowania wiedzy, udało się
uwolnić od debilizmów. Znaleźliśmy metody pomiarów obiektywne,
statystyczne, które pozwoliły się odciąć od tej popsutej szarej
galaretki pełnej urojeń i wywalić na śmieci tysiące lat błednych
wniosków i iditycznych twierdzeń.
Może Ci się pomyliło z religią, gdzie dalej zeznania naocznego świadka
sa uważane za istotne, w przeciwieństwie do głównego nurtu naukowego i
nauk ścisłych. Jak sam widzisz, religia nie ruszyła z miejsca od jakiś
kilkunastu tyś lat.
Z mojego punktu widzenia debilizm to bezmyślne przepisywanie litery po
litrze cudzych tekstów. Dla mnie to wysoko naganne podejście, dla Ciebie
cnota, gdzie tu widzisz dla siebie miejsce na inwencję?
Absolutnie nie można być mądrym "mądrościami" innych,
Absolutnie to zostało od setek lat wprowadzone w życie i jest głównym
motorem postepu. Bazowanie na wczesniejszej,
udowodnionej/potwierdzonej obiektywnie wiedzy, jest jednym z
podstawowych narzędzi Nauki. Nawet tumaniści starają się udawać, że
dysponują jakąs metodą naukową.
Nic nie zasługuje w tym "postępie" na pochwałę. Jest to tylko toczenie
się w niewoleniu człowieka po równi pochylej. Nauka mimowolnie jest
tego motorem.
wcześniej trzeba samemu to zweryfikować i dopiero wtedy można robić
mądre miny.
Brednie i debilizmy. I to brednie niebezpieczne, bo popularne w
środowisku suwerena.
A nie odwrotnie? Oznaką mądrości ma być cytowanie myślicieli starożytnej
Grecji? "Jaki to ja jestem mądry, wiem co powiedział Arystoteles".
PS. Odróżnij biegłośc od ignorancji. W czasach internetu są
praktycznie niemożliwe do odróżnienia dla suwerena.
Albo prowadzi do błędów. Odróżnienie biegłości od "biegłości" jest
łatwe. Można mieć w głowie i bibliotekę aleksandryjską ale o żadnej
biegłości nie może być mowy - jest się tylko literackim teoretykiem,
prawdziwą biegłość nabywa się tylko praktykując to osobiście.
Gówno prawda. Własnoręcznie możesz sobie praktykować wiercenie dziur w
cegle. Analizę pamięci Flash musisz zostawić ludziom o wiele bardziej
biegłych w temacie półprzewodników.
Ale prosze: idź i eksperymentuj samodzielnie. Świat jest obcnie
zawalony takimi debilizmami jak "nie uwierze jak sam nie zobaczę" itp
upadkiem intelektu napędzanym pustakami.
Jasne, i opracowywać najlepszą metodę tego wiercenia. O to mi właśnie
chodzi, o pierwszy krok w kierunku mądrości. Bo mądrość w moim
mniemaniu to na pewno nie płynne recytowanie wyuczonych na pamięć formułek.
|