Maciek "Babcia" Dobosz <babcia@jewish.org.pl> napisał(a):
>Możesz się śmiać - i tak to wile nie zmieni. Może i doświadczenia nie
>mam - w końcu zaliczyłem tylko 4 semestry chemii na SGGW - ale to za
>komuny więc pewnie się nie liczy i żadnej wiedzy z tego nie wyniosłem.
>Niemcy, Czesi czy Austryjacy z destylatami owocowymi z domowych
>destylarni tez nie wiedzą co robią. No i oczywiście przed wynalezieniem
>chromatografu dobrych wódek nie robiono...
Pewnie, ze robiono, tylko co innego smak a co innego zawartosc.
Ludziom sie wydaje, ze jak cos smaczne, np. wedlina, to musi byc
swieze i zrobione z dobrych jakosciowo surowcow. Tylko, ze to nieprawda.
Sam kiedys pilem niezle w smaku bimbry (dopoki znajomy
nie dostal pracy w laboratorium na wspomnianym wyzej chromatografie),
ale wcale nie to oznaczalo, ze byly dobrze wydestylowane.
>Pierwszy z głowy E330 - zwany potocznie kwaskiem cytrynowym czy E150
>karmel właśnie. O barwnikach z grupy E100-E199 nie wspominając.
W porzadku, chociaz piszac wodka mialem w domysle zwykla, czysta, nie barwiona
czy jakas kolorowa/smakowa, gdzie rzeczywiscie moga dodac pare E.
Ale zawartosc tych E jest szczatkowa, w przypadku domowego destylatu
szkodliwych substancji bedzie wiecej. Oczywiscie dostepnosc do
lepszej aparatury podwyzsza jakosc produktu, ale kowalski z zacieru
przepuszczonego na bimbrownicy z bańki mleczarskiej wyprodukuje niezly
koktail chemiczny.
Received on Wed Apr 20 09:00:04 2011
To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.8 : Wed 20 Apr 2011 - 09:51:05 MET DST