spalił się zasilacz i nie tylko niestety...

Autor: none <_at_(none)>
Data: Fri 19 May 2006 - 21:59:40 MET DST
Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2; format=flowed
Message-ID: <446e23ae$1@news.home.net.pl>

Witam serdecznie,

dzisiaj miałem nie lada ubaw, choć może było bardziej straszno niż
śmiesznie. Otóż wracam sobie do domu, do wysłużonego Durona 650, który
służy generalnie do przeglądania netu i słuchania mp3. Włączam komputer
i... zamiast szumu wentylatorów i innych przyjemnych dźwiękow słyszę
złowrogi syk spięcia i czuję przecudowną woń spalenizny.
Woń dawała się wyczuwać z elementu zwanego zasilacz (chociaż to może za
dużo powiedziane - jakiś noname 225W). Roskręciłem zasilacz i patrzę,
rzeczywiście w środku przyjarany. No nic, myslę sobie, płyta główna
wygląda cacy, pewnie tlyko zasilacz. Poleciałem do sklepu, kupiłem
ModeComa 300W, ochoczo podłączyłem kabelki - włączam i nic. Nowy
zasilacz wydaje cichy brzdęk i kaplica. Po rozmyślaniach nad stanem
płyty głownej, odłączyłem od zasilania oba napędy (CD i DVD) i dysk
twardy. Komputer wstał. Podłączam jeden CD - wstał, DVD -wstaje dalej, w
końcu twardy dysk - i kicha, komp się nie włącza.
Czyli poszła w miarę nowa Barracuda 80GB, a to mi się za bardzo nie
uśmiecha... nie mogło wywalić np tego starego rzęcha cd-romu?
Postawiłem system na starym (dobrze, że nie wywaliłem :) Caviarze 8GB i
się zastanawiam - na dysku nie ma zewnętrznych ŻADNYCh śladów
przypalenia, ani przegrzania. Jednak podpięcie dysku (sprawdziłem też na
innym kompie) do zasilania sprawia, że komputer wogóle sie nie włącza.
Czy jest sens ratować ten dysk, nawet nie tyle chodzi mi o dane, bo
akurat wiele ważnego tam nie było, ale o dość nową Barracude..

pozdr

-- 
TC
Received on Fri May 19 22:00:09 2006

To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.8 : Fri 19 May 2006 - 22:51:13 MET DST