Autor: robocop_4 (robocop_4_at_wp.pl)
Data: Mon 03 Mar 2003 - 17:55:06 MET
> 1.Normalizacja
Czyli funkcja znajdująca maksymalną wartość, o jaką można
podnieść dynamikę utworu bez efektu przesterowania (czyli bez
zniekształcenia sygnału).
Zajmuję się dźwiękiem zawodowo (przy okazji jestem też programistą)
więc dokładny sposób działania takiej funkcji jak normalizacja jest dla
mnie tak oczywisty jak to, że Ziemia jest okrągła.
Co innego kompresja sygnału, ale o tym przecież nie pisałem.
Oczywiście są sytuacje, w których nie powinno się włączać tej funkcji.
Np. gdy płyta źródłowa zawierałaby tracki celowo przyciszone i funkcja
normalize dla całej płyty spowodowałaby zmianę stosunku głośności
poszczególnych utworów względem siebie. Czyli utwory posiadające już
wcześniej maksymalny poziom głośności, pozostałyby oczywiście
przy swojej głośności, natomiast te oryginalnie ściszone stałyby się
głośniejsze od swojego oryginału - to dla osób niezupełnie
zorientowanych w temacie).
Jednak jest to uzasadnione tylko w przypadku pełnych albumów (nie dla
przypadkowych składanek czy przy zgrywaniu pojedyńczych lub tylko
wybranych tracków), gdy zależy nam na zachowaniu wszelkich
właściwości oryginalnego materiału (w takich przypadkach wskazana
oczywiście jest także najwyższa jakość kompresowanego dźwięku jaką
możemy ustawić - czyli 256 albo nawet 320kbps).
Ja jednak od dłuższego czasu słucham muzyki w postaci rozbudowanych
playlist i różnorodność muzyki powoduje, że teraz empetrójki normalizuję
standardowo, bo przy założeniu, że słucham utworka jako samdzielnego
tworu, to normalizacja jest jak najbardziej wskazana - lepiej podnieść
poziom sygnału cyfrowego bez uszkadzania sygnału (jeśli oczywiście
nagranie pozwala na taką możliwość) niż podkręcać poziom głośności
we wzmacniaczu podnosząc jednocześnie poziom analogowego szumu
"własnego", generowanego przez sprzętu nagłaśniającego.
A jeśli już słucham kompletnych albumów, to są to po prostu oryginalne
płyty audio.
> 2.AudioCatalysta
Jest najpowszechniej stosowanym programem, dlatego go użyłem.
a swoją własną twórczość kompresuję za pomocą:
Audioactive Production Studio Professional w trybie best quality
i najchętniej na 256kbps, ale już przy 160 program ten daje pliki
naprawdę niezłej jakości.
Jednak tego programu używa śladowa ilość użytkowników komputerów.
oczywiście bardzo go polecam, jednak niestety w przypadku zakupu
oryginału trzeba liczyć się z wydatkiem około 600-700zł, co i tak
stanowi mniej niż 1/2 ceny z przed dwóch lat).
Natomiast AudioCatalyst, którego użyłem do testu, nie obcina już
wysokich częstotliwości (jak to było we wcześniejszych wersjach)
i chętnie sprawdziłbym testem odłuchowym tych, którzy twierdzą, że
słyszą różnicę między plikiem mp3 320kbps z nowego Catalysta,
a płytą CD :)
> 3.mp3 160
Większość plików w sieci to mimo wszystko 128 i właśnie 160kbps.
osobiście dla siebie robię 256, a jak muza idzie do sieci to wtedy 160.
Podsumowując: na potrzeby testu dobrałem typowe warunki:
a) popularny program
b) popularna jakość (160 kbps)
c) normalizacja (powszechnie stosowana funkcja dająca wzrost
głośności bez szkody dla oryginalnego sygnału).
A, czy jest to barbarzyństwo ?
Jeśli miałbym przetwarzać muzykę Vangelisa, to bezdyskusyjnie tak!
Jeżeli byłoby to Ich Troje, to - na mój gust - już nie za bardzo :)
pozdrawiam
jarek
To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.7 : Wed 19 May 2004 - 09:35:18 MET DST