Autor: Deckard (deckard_at_box43.gnet.pl)
Data: Fri 24 Aug 2001 - 01:21:30 MET DST
Witam
Wiem, ze temat dyskow BigBlue byl juz wielokrotnie przerabiany, ale
postanowilem dorzucic jeszcze swoje 2 grosze.
Po kilku miesiacach uzywania padl mi dysk serii DTLA-307045. Po wszystkich
opiniach, jakich sie sporo naczytalem juz po jego zakupie, bylem nawet
przygotowany na jego nieuchronna smierc i jak tylko dysk zaczal dziwnie
chrobotac, to zrobilem backup potrzebnych danych i zapuscilem "IBM Drive
Fitness Test v2.00". Program zawyrokowal: dysk ma uszkodzone sektory. O.K.
Zdarza sie nawet najlepszym ;-)
Wymontowalem dysk i zanioslem do sklepu. Chlopcy go zaczeli sprawdzac u
siebie i okazalo sie, ze dysk jest kaput calkowicie. U mnie w domu komp
chodzi non-stop podpiety pod UPS i jak go wlaczylem w styczniu po wlozeniu
tego IBMka, tak do wakacji nie mialem potrzeby go wylaczac - matura
przeszkodzila w stalym upgradzie sprzetu ;-)
Wnioskuje z tego, ze to jedno wylaczenie dobilo go juz na maxa. W sumie to
sie nawet z tego ucieszylem, bo mialem juz pewnosc, ze hurtownia nie odesle
go spowrotem po potraktowaniu low-formatem :-)
Wytrzymalem bez tego dysku ponad trzy tygodnie, nawet w miare cierpliwie jak
na klienta w pilnej potrzebie sporych ilosci wolnych przestrzeni dyskowych
:-), ale to, co sie stalo dzisiaj/wczoraj sprawia, ze mam ochote kogos
zaj&^%*& albo przynajmniej powiesic za jaja a potem nabic na pal.
W skrocie (tak sie mowi, ale krotkie to nie bedzie ;-)):
Dysk wrocil do sklepu ladnie opakowany, po prostu jak nowka. Jak zobaczylem
date produkcji JUL-01 i ze jest Made In Thailand, a nie Hungary jak jego
poprzednik, to nawet przestalem zalowac, ze nie dostalem kasy zamiast dysku
(od dluzszego czasu tych dyskow nie mozna juz nigdzie kupic). Rozrywam
woreczek a tu na dzien dobry kluje mnie w oczy razaca pomaranczowa naklejka
"SERVICEABLE USED PART". Ogladam go dookola, a on caly pocharatany, do tego
sticker Actionu z 12/2000 (moj byl 1/2001). W sklepie tez sa zdziwieni, ze
dostalem dysk z demobilu. Ale najlepsze
bedzie dopiero teraz. Z ciekawosci i dla pewnosci podlaczylismy go do kompa
i zapuscilismy "IBM Drive....." (dysk bez partycji, czyli jak swiezo
rozpakowany). W trakcie testu znowu dolecialy nas znajome chroboty i po
kilkunastu sekundach ukazala sie czerwona plansza z wyrokiem: "Disposition:
0x73 - Defective Device. Excessive shock." Czy Wy byscie sie nie wkurwili po
ponad trzech tygodniach oczekiwania na dysk ?????
Nie mam pretensji do tego sklepiku, bo co takie pionki moga poza
przetestowaniem, ale Action-Wroclaw to chyba nawet tego nie robi z rzeczami
serwisowanymi, a tylko je odsyla na pale!!! Przy okazji wyszlo, ze ten dysk
to nie jedyna rzecz, jaka do nich wrocila uszkodzona z serwisu Actionu.
Macie jakis pomysl, jak teraz to zalatwic, aby juz wiecej nie ogladac na
oczy dyskow IBMa ????
BTW mam jeszcze jeden dysk IBM 18GB 7200 RPM, ktory tez mi swiruje od
jakiegos czasu (brak badow, ale za to mam koszmarnie niski transfer a przy
probie przetestowania go "IBM Drive....." program usilnie zglasza, ze
"Device not found" oraz od czasu do czasu dysk w czasie pracy kompa lubi mi
sie wylaczyc i po kilku sekundach wlaczyc spowrotem). Teraz sie obawiam, ze
jak go oddam do serwisu, to znowu dostane dysk z demobilu.
HEEEELP!!!
-- Pozdro Matti deckard_at_box43.pl
To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.7 : Tue 18 May 2004 - 22:42:01 MET DST