Re: crack (dlugie) ....

Autor: Mariusz (mariusz_at_cz.onet.pl)
Data: Fri 30 Jun 2000 - 08:41:14 MET DST


Cześć !

>Być może, ale tak swoją drogą - proszę, zaproponuj coś.
>
>poważnie: czego nie złamiemy w 5 minut i do czego się prawnicy nie
>przyczepią. Przesyłanie numerów seryjnych oprogramowania do centrali MS
>chyba nie przejdzie - patrz CPUID P3.

Przytoczę przykład: Ostatnie gry. Jakie zabezpieczenie? Ano takie: wychodzi
sobie gierka, oczywiscie sprawdza obecność kompaktu w napędzie. Wychodzi
crack podmieniający egzeka. Wszystko gra. da się spiracić i grać. Po np.
pierwszej planyszy (druga, trzecia....) gierka się wysypuje. Okazuje się że
producent gry "zauważył" blędy uniemożliwiające kontynuowanie gry już po jej
wypuszczeniu. Co robi? zamieszcza patch na swojej stronie. Sciągamy patch-a,
aplikujemy, i co się okazuje? Że podmienił nam zcrackowanego exeka, i już
się gierka nie uruchamia... :-)) Proste ale skuteczne. W zasadzie wystarczy
umieścić kilka błędów bardziej lub mniej poważnych w egzeku a potem
wypuszczać poprawki podmieniające egzeka.....
Da się coś takiego zastosować we wszystkich programach. Może nie w tej
formie, ale bardzo podobny mechanizm.. Że przytoczę przykład: patch do
offica 2000 miał sprawdzać obecność oryginalnej płyty w napędzie. I co? I
nic. Microsoft się z tego wycofał. Czemu? Kopiowanie takiego offica nie było
by niemożliwe, ale bardzo utrudnione, ze względu na patche. Cracker nie jest
w stanie poprawić i odpluskać całego programu, aby napisać do niego crack-a.
Tylko po co Bill ma coś takiego stosować? Aby ograniczyć grono potencjalnych
nabywców? Mechanizm jest bardzo prosty. Wychodzą nowe windozy, czy co tam
jeszcze. zaczyna się piracenie. Takim sposobem Bill ma grono doskonałych
testerów. Poza tym skoro systemu używa 95% ludzi, to wiadomo, że program
jest popularny i standardowy. To wszyscy znają i polecają. Taka jest
prawda.... Linuksa nie polecisz "łebkowi" do domu, aby sobie pograł. Bo
"koledzy mają Windowsy, i nie będę miał z kąd brać gier", a tatuś też nie
bedzie walczył z linuksem, czy star officem, skoro u niego w pracy są
windowsy i word.... I tutaj się kółko zamyka. Bill-owi jest nie na rękę
ograniczanie dostępu do swoich programów. Poza tym, kto zakupi np. system
operacyjny do firmy, opierając się tylko na tym co powiedziła reklama w
telewizji, a informatyk rozkłada ręce, bo "nie testował, bo to jest
nielegalne, aby przetestować system przed zakupem". Jasne, są jeszcze wersje
do testowania, 30-dniowe itd, ale z dośwaidczenia wiem, że daleko im do
produktu kierowanego na rynek komercyjny.

Pozdrawiam
Mariusz



To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.7 : Tue 18 May 2004 - 20:17:46 MET DST