Autor: Jerzy W. Bebak (yooreck_at_polbox.com)
Data: Wed 26 Aug 1998 - 07:45:59 MET DST
slawomir wrote:
>
> Wladyslaw Los <WLOS_at_mnw.art.pl> wrote in article
> <19980825103708356688@[195.117.227.12]>...
> > A wy znowu swoje. Chodzi o to, ze floppies sa coraz mniej potrzebne, a
> > karty coraz bardziej. IMac jest po prostu pierwszym komnputerem
> > osobistym w ktorym ze stacji dyskietek zrezygnowano.
[ciach]
>
> Na tym polega problem Apple ze decyduje ZA uzytkownikow.
> Kiedy uzytkownicy zaczana rezygnowac z floppies bedzie to proces naturalny.
Beznadziejny przypadek. Znam jednego faceta, co do dzis uzywa dyskietek
5.25 cala. Moglbys sobie z nim pogadac, a nawet na ryby isc. Proces
postepu technologicznego nie poddaje sie prawom demokracji (wiem,
napisalem pare trudnych slow w tym zdaniu, przepraszam). Poza tym, jesli
sondaz mowi, ze srednio uzytkownik Maka korzysta z dyskietki 1 raz na 6
miesiecy (40 proc.), 1 raz w ciagu ostatnich 2-6 miesiecy (40 proc.), a
tylko dla ok. 10 proc. jest to jedyna mozliwosc transferu danych - to na
co tu czekac? Swiat Makow to nie PeCe, gdzie co chwile trzeba wtykac
jakies sterowniki. Np. Zip praktycznie nie potrzebuje ZADNEJ instalacji
na Macu (tylko przy pierwszym starcie powinien byc w napedzie), podczas
kiedy do PC musisz miec osobno dyskietke instalacyjna. Ja wiem, ze tobie
sie to w pale nie miesci, ale to inny swiat...
>
> > Zadnych plikow w podroz sluzbowa zabierac nie trzeba, chyba ze jedzie
> > sie do dzungli. Ale wtedy bierze sie przenosny komputer i pliki na
> > twardym dysku. Jak sie jedzie w podroz sluzbowa, to po dojechaniu na
> > miejsce otwiera sie pliki przez siec, lub jesli dostep jest tylko
> > modemem, to mozna je sobie sciagnac. W ostatecznosci zawczasu przeslac
> > e-mailem.
>
> Na przyklad w samolocie, prawda?
>
> :)))))))))
>
> Twoje argumenty sa po prostu smieszne.
Wladku, pisze to facet, ktory najwyrazniej chcialby:;
a) zabrac iMaca na poklad samolotu
b) udowodnic tam, ze w samolocie nie ma poczty elektronicznej
c) ze jakby byla stacja dyskietek w iMacu, to on by na pokladzie
samolotu mogl sobie zapisac na dyskietce dane
d) potem te dane z dyskietka chyba by zrzucil na spadochronie, zeby moc
przeslac szybko pliki (szybciej niz e-mailem) - pod warunkiem, ze
samolot po otwarciu drzwi by sie nie zdekompresowal.
Otoz normalny uzytkownik Maka w samolocie
a) odpala PowerBooka
b) nie mi nie wiadomo, zeby PowerBooki nie mialy stacji dyskietek - ale
to sa przenosne komputery, czyli jakby inna kategoria
c) jak rzecz jest tak strasznie pilna, ze wymaga kopiowania/obrobki na
pokladzie samolotu, to sie to robi
d) po wyladowaniu mozesz przeslac dyskietke kurierem, ale to pomysl
kretynski - prosciej podejsc do najblizszego gniazdka telefonicznego w
scianie (nie szukaj - sa w poczekalni biznesowej klasy, nie w
economy/tourist/whatever else class - ale posiadacze PB chyba lataja
wylacznie business class? :-))) - wsadzic do tego gniazdka kabelek od
modemu w PB i nadac siecia (nie poslac dyskietke poczta, kurierem, przez
ciocie Staszke etc.). No, tak sie te sprawy zalatwia w swiecie Makowym.
Ale rozumiem, ze ty tachasz na poklad samolotu Della w wersji tower z
monitorem 17 cali (koniecznie!), podpinasz do gniazdka sieciowego
(latasz tylko liniami z gniazdkiem), odpalasz machine, kopiujesz tekst
na dyskietke, a potem ja srrrrrrrruuu! przez okno, i niech sie siec
schowa....
Gratuluje. Doszedles chyba do niebezpiecznego punktu.
(jb)
To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.7 : Tue 18 May 2004 - 17:32:25 MET DST